poniedziałek, 10 października 2016

Tragiczny wybór

Udało mi się znaleźć informacje o okolicznościach aresztowania i śmierci Władysława Kwietnia "Lutka" i Barbary Majewskiej-Machałowej "Basi", żołnierzy BCh, kolporterów prasy ludowej. Jej autorem jest Szef Sztabu Komendy III Okręgu BCh Kielce mjr Orzeł - Bończa. Relacja została zamieszczona w nr 44 pisma "Chłopi i Państwo" z 1947 r.

Najdotkliwszy cios spotkał kolportaż wojewódzki 4 listopada 1943 r. Nakryty został punkt rozdzielczy przy ulicy Siennej 8. Wpadła tam koleżanka Barbara Majewska oraz główny i najwydatniej pracujący Władysław Kwiecień. W jaki sposób to się stało, okryte jest do dziś tajemnicą. Faktem jest, że w tym tragicznym dniu około południa zjawiło się czterech gestapowców po cywilnemu – zaaresztowali wspomniane osoby, przeprowadzili gruntowna rewizję i cały ten dzień i następny czyhali na dalsze ofiary. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności nikt z naszych ludzi organizacyjnych nie odwiedził tego lokalu w tym czasie i nieszczęście zostało umiejscowione. Przypadkowo tylko, wracając z pracy, wstąpił na chwilę jeden kolejarz i już światła dziennego nie ujrzał.
Po aresztowaniu Basi i Lutka w szeregach naszych nastąpiła konsternacja. Aresztowanie powyższe wskazywało wyraźnie na donos lub obserwację, po drugie istniała uzasadniona obawa przed dalszymi skutkami tego donosu, obserwacji, ewentualnie wsypy przez aresztowanych. Informacje otrzymane z więzienia i szpitala więziennego uspokoiły i rozproszyły trochę obawy. Lutek i Basia zbici, skatowani na pierwszym badaniu nic nie powiedzieli. Nie chcąc się splamić wsypą i pragnąc sobie zaoszczędzić tortur, podzielili się posiadaną przez Lutka ampułką cyjanku potasu - i otruli się. Lutek bardzo szybko zasnął. Basia, zażywszy widocznie za małą dawkę śmiertelnego narkotyku, popadła w stan zupełnej nieświadomości. Gestapowcy wściekali się, że wymknęły im się "asy", wezwali lekarza więziennego i zastrzykami próbowali ratować Basię, by wydobyć choć trochę jeszcze zeznań, ale nic już nie pomogło. Tak zginęli w kwiecie wieku żołnierze i bohaterowie kolportażu podziemnej Polski Ludowej, kładąc swe życie na ołtarzu walki z barbarzyńskim najeźdźcą.
.........Był to okres wzrastającego ciągle terroru, aresztowań, masowych rozstrzeliwań, łapanek na roboty do Niemiec i t. p. Ludzie, udzielający nam dotychczas schronienia, tracili spokój i panowanie nad nerwami - odmawiali nam schronienia. Kolporter zaczął być widziany jako nieproszony, natrętny, gość,mogący w dom wprowadzić tylko nieszczęście. Na domiar tego o paru innych członkach kolportażu wojewódzkiego dopytywało się gestapo. Czy w ogóle miało to związek z wpadką Basi i Lutka i jaki-trudno było na razie stwierdzić. Jednym słowem grunt pod nogami palił się. Kielce dla ludowego kolportażu stawały się niegościnne. Ten stan spowodował przeniesienie z nadejściem 1944 roku wojewódzkiego punktu prasowego na wieś podkielecką-Brynicę.
…… Przez parę lat pracy kolportażowej przewinęło się mnóstwo adresów. i lokali: Chęcińska, Słoneczna, Złota, Równa, Zaścianek, Sienna, Owsiana, Zagnańska, Piotrkowska, Focha i wiele innych. Te wymienione wyżej ulice, przy których mieściły się nasze loka1e, świadczą już o olbrzymim trudzie i wysiłku, złożonym na ołtarzu wojewódzkiego kolportażu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz