niedziela, 29 marca 2015

Jak zostałem asystentem Kazimierza Górskiego

Był skromnym, mądrym, pełnym poczucia humoru człowiekiem. A przy tym wybitnym trenerem, szanowanym w Polsce i noszonym na rękach w Grecji. Kazimierz Górski, o którym piszę doczekał się swojego pomnika. Stanął w najlepszym z możliwych miejsc, przed Stadionem Narodowym. Tak się w moim życiu złożyło, że kilkakrotnie spotkałem się z "Trenerem Tysiąclecia" jak o Nim gdzieś przeczytałem. Po raz pierwszy w studenckim klubie "Zaścianek" w Krakowie po pamiętnych mistrzostwach świata w 1974, z których nasza reprezentacja wróciła z trzecim miejscem na świecie. Na spotkaniu z bohaterami WM'74 ( kto pamięta, że wówczas na mistrzostwa świata nie mówiło się jeszcze mundial a te w Niemczech to nazywały się Weltmeisterschaft ? ) przyszły tłumy. Pan Kazimierz przyjechał w towarzystwie piłkarzy krakowskich : Kazimierza Kmiecika, Adama Musiała i Zdzisława Kapki. Ścisk był niemożebny, ale wytrwale, długo i na stojąco śledziliśmy każde słowo naszych narodowych bohaterów. Po raz ostatni miałem możliwość spotkać Kazimierza Górskiego w czasie jego bytności w Klubie Poselskim PSL 17 listopada 2004 r. Będący już na emeryturze trener nigdzie się nie spieszył, chętnie wspominał dni wielkiej chwały polskiej piłki nożnej, rozmawiał z wszystkimi chętnymi i rozdawał autografy na książce swojego autorstwa. Zupełnie przypadkowo i niespodzianie awansowałem na asystenta Kazimierza Górskiego !! Podawałem książki Autora i otwierałem je na właściwą stronę, na której p. Kazimierz wpisywał dedykację. Jeden z kolegów posłów uwiecznił mnie na fotografii w tej niecodziennej roli. To dla mnie miła pamiątka. Ale mam dowód, że byłem asystentem Kazimierza Górskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz