25 lat reaktywowanej samorządności terytorialnej skłania do refleksji nad minionym czasem. Niestety, nie wszyscy pełniący w tym okresie funkcję radnych mogą dzielić satysfakcję z dokonań naszego samorządu gminnego. Z licznego grona osób, które w latach 1990 - 2015 pełniły funkcję radnego Rady Gminy, a od 1995 r. radnego Rady Miejskiej w Bodzentynie, do wieczności odeszło 6 kolegów. Im poświęcam ten wpis. Andrzej Sokół z Kamieńca był z nich radnym najdłużej - pełne cztery kadencje (1990 - 2006). Zapobiegliwy, dobry rolnik, obdarzony w dobrym tego słowa znaczeniu zdrowym "chłopskim rozumem." Zygmunt Wyglądacz z Woli Szczygiełkowej był jednym z najstarszych radnych. Funkcję radnego pełnił w trzech kolejnych kadencjach (1990 - 2002). Żartobliwie nazywał nas młodszych od siebie "krześnikami". Rewanżowaliśmy się mu tytułem "Krzestnego". Zapamiętałem go jako mocno zaangażowanego, i to nie tylko werbalnie, w sprawy swojego sołectwa. Janusz Sikora ze Wzdołu Rządowego był synem znanego działacza ludowego Faustyna Sikory. Radnym był w latach 1998 - 2006 , w tym w drugiej swojej kadencji wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej. Charakter trudny, ale człowiek dobry. W pierwszej kadencji radnym z Podmielowca był Jan Karwiński. Spokojny, zrównoważony, rzadko zabierający głos, ale zawsze merytorycznie. Bez pieniactwa i zacietrzewienia. Z Mieczysławem Piaseckim z Grabowej po raz pierwszy spotkałem się w 1990 r. w Radzie Gminy. Działał w rolniczej "Solidarności". Z uwagi na sumiasty wąs nazywaliśmy go Wałęsą. Początkowo był w Zarządzie Gminy, później już tylko szeregowym radnym. Funkcję radnego pełnił tylko raz w latach 1990 - 1994. Karol Metryka z Dąbrowy Górnej zanim został radnym w III kadencji był nauczycielem i naczelnikiem gminy Bodzentyn ( 1981 - 1982 ). Ludowiec, działacz spółdzielczy, sympatyczny, ufny, dobry człowiek. Gminą kierował w trudnym czasie stanu wojennego, zrezygnował z funkcji, która chyba - co miałem okazję obserwować z bliska - za bardzo go uwierała. Każdy ze wspomnianych wyżej wniósł cząstkę swojej aktywności w polepszanie życia współmieszkańców. Cieszyli się zaufaniem społecznym, czego dowodem było wybieranie ich na funkcję radnego. Odeszli, ale pamięć ich dokonań będzie żywa.
środa, 27 maja 2015
Odeszli, ale pamięć pozostaje
25 lat reaktywowanej samorządności terytorialnej skłania do refleksji nad minionym czasem. Niestety, nie wszyscy pełniący w tym okresie funkcję radnych mogą dzielić satysfakcję z dokonań naszego samorządu gminnego. Z licznego grona osób, które w latach 1990 - 2015 pełniły funkcję radnego Rady Gminy, a od 1995 r. radnego Rady Miejskiej w Bodzentynie, do wieczności odeszło 6 kolegów. Im poświęcam ten wpis. Andrzej Sokół z Kamieńca był z nich radnym najdłużej - pełne cztery kadencje (1990 - 2006). Zapobiegliwy, dobry rolnik, obdarzony w dobrym tego słowa znaczeniu zdrowym "chłopskim rozumem." Zygmunt Wyglądacz z Woli Szczygiełkowej był jednym z najstarszych radnych. Funkcję radnego pełnił w trzech kolejnych kadencjach (1990 - 2002). Żartobliwie nazywał nas młodszych od siebie "krześnikami". Rewanżowaliśmy się mu tytułem "Krzestnego". Zapamiętałem go jako mocno zaangażowanego, i to nie tylko werbalnie, w sprawy swojego sołectwa. Janusz Sikora ze Wzdołu Rządowego był synem znanego działacza ludowego Faustyna Sikory. Radnym był w latach 1998 - 2006 , w tym w drugiej swojej kadencji wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej. Charakter trudny, ale człowiek dobry. W pierwszej kadencji radnym z Podmielowca był Jan Karwiński. Spokojny, zrównoważony, rzadko zabierający głos, ale zawsze merytorycznie. Bez pieniactwa i zacietrzewienia. Z Mieczysławem Piaseckim z Grabowej po raz pierwszy spotkałem się w 1990 r. w Radzie Gminy. Działał w rolniczej "Solidarności". Z uwagi na sumiasty wąs nazywaliśmy go Wałęsą. Początkowo był w Zarządzie Gminy, później już tylko szeregowym radnym. Funkcję radnego pełnił tylko raz w latach 1990 - 1994. Karol Metryka z Dąbrowy Górnej zanim został radnym w III kadencji był nauczycielem i naczelnikiem gminy Bodzentyn ( 1981 - 1982 ). Ludowiec, działacz spółdzielczy, sympatyczny, ufny, dobry człowiek. Gminą kierował w trudnym czasie stanu wojennego, zrezygnował z funkcji, która chyba - co miałem okazję obserwować z bliska - za bardzo go uwierała. Każdy ze wspomnianych wyżej wniósł cząstkę swojej aktywności w polepszanie życia współmieszkańców. Cieszyli się zaufaniem społecznym, czego dowodem było wybieranie ich na funkcję radnego. Odeszli, ale pamięć ich dokonań będzie żywa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz